piątek, 15 sierpnia 2025

Sadistik Exekution [Aus] - Sadistically Executed [1991]

 



















Jeden z najbardziej pojebanych zespołów black/death metalowych jakie chaos wypluł na ten świat. Jakkolwiek muza tych gości zawsze była solidna, tak prawdziwą śmietankę stanowią dla mnie wywiady zarówno z muzykami, jak i z ludźmi którzy mieli przyjemność (bądź nieprzyjemność) z nimi koncertować. Sadistik Exekution wsławił się bowiem miksem kompletnego ekscentryzmu i niekontrolowanej agresji (głównie wyładowywanej na otoczeniu i między samymi członkami zespołu, co często kończyło się połamanymi kończynami lub wizytami w szpitalu). Niektórzy sceptycy sądzą, że gdyby nie te wszystkie zabawne anegdoty, mało kto by o nich pamiętał. Myślę jednak, że muzyka Sadistik Exekution dobrze przetrwała próbę czasu.
Tym razem 7" epka, czy tam singiel z 1991 roku, mieszczący dwa utwory znane entuzjastom świetnego debiutu. A jako bonus i ciekawostka, parę wspominków Miki z Impaled Nazarene, ze wspólnej trasy z tymi dżentelmenami:
"Sami nazywają się „mental metal” – i to najlepszy opis tej kapeli. Pierwszy koncert trasy był w Paryżu, w backstage’u nie było toalety, więc trzeba było chodzić do publicznej. Poszedłem się odlać, a tam wokalista SADISTIK EXEKUTION. Podchodzi fan: „Rok, Rok – podpiszesz mi plakat?” A on bierze plakat, drze go na kawałki i… zjada. Nie, mówię poważnie! Rok, kurwa, zjadł plakat. Patrzę z niedowierzaniem – i my mamy spędzić z nimi dwa tygodnie? To najdziwniejsza kapela, z jaką kiedykolwiek jeździliśmy, i najdziwniejsi ludzie, jakich w życiu spotkałem. (...) Piliśmy i imprezowaliśmy, kiedy nagle chłopaki z SADISTIK EXEKUTION zaczęli bić swojego basistę Dave’a Slave’a. Kriss złamał rękę, uderzając go w głowę – kość była wyraźnie złamana, palec sterczał w bok. „Mam grać trzy koncerty z tą ręką” – narzekał. (...) Siedzimy rano w autobusie, ja i paru gości z ABSU, pijemy poranne piwo. Rok przychodzi: „Dzień dobry” – bierze półlitrowy kubek, wyciąga fiuta, sika do pełna, mówi „na zdrowie”, po czym wypija. „Teraz jest dobrze.” My patrzymy i nie wiemy, co powiedzieć. Byli kompletnie szaleni."

1.LUPERCALIA
2.SADISTIKLY EXEKUTED

czwartek, 14 sierpnia 2025

Symphony of Grief [US] - Infernal Creation [1993]













Jeśli chcecie mieć równy asfalt na osiedlu, by dojechać na pobliski cmentarz - załączcie sobie tego walca! Death/doom metalowy niszczyciel ze Stanów Zjednoczonych, nasuwający mi skojarzenia z pierwszymi demosami i epką Anathemy, przy czym charakteryzujący się jeszcze większym ciężarem i brudem. Całość trwa tylko dziesięć minut - i warto te dziesięć minut poświęcić na sprawdzenie tego materiału, będącego zarazem pierwszym demem Symphony of Grief. Ukazało się na taśmie w lutym 1993 roku.

1.INFERNAL CREATION
2.ASSIMULATION OF SOULS
3.CEREBRAL HEMORAGE

[DOWNLOAD]

niedziela, 10 sierpnia 2025

Hordes [Hol] - Songs to Hall Up Hill [1993]














Hordes (początkowo Hordes of Lust) to holenderski zespół w skład którego wchodził Orlok z Countess (co słychać, bo facet ma charakterystyczny wokal), Guido Heijnens (założyciel Hammerheart Records) i jeszcze dwóch typa. Przynajmniej na tej demówce, bo przez krótki czas istnienia tej kapeli (1992-1994), parę innych osób też się przewinęło. Jeśli miałbym to granie do czegoś przyrównać, to chyba właśnie do Countess, ewentualnie jakichś zmulających walców pokroju Demonos Jetblack. Wolne, niezbyt chwytliwe i odrobinę kakofoniczne granie, ale podejrzewam, że znajdzie swoich amatorów.

1.LONGING FOR THE KINGDOM OF STEEL
2.DEEP IN THE WOODS OF EVIL
3.ON THE WINS OF WESTERN STORMS

[DOWNLOAD]

sobota, 9 sierpnia 2025

Antaeus [Fra] - T.P.S [1996]

Rarytas w postaci rehu francuskich nihilistów, którego pełna nazwa oznacza - podobno - "The Playstation Sessions". Brzmienie jak na reha kozackie. Podobno wyszło na taśmie. Wokali brak. Całość trwa dwadzieścia osiem minut.
Mam pewne wątpliwości, czy na pewno jest to autentyczne nagranie z 1996 roku (a nie jakaś inna próba, nowszej daty), z racji że słyszę tu patenty, które pojawiły się na płytach wydanych wiele lat później. Pierwszy kawałek to wszak "Rot", który pierwszy raz oficjalnie ukazał się dopiero osiem lat później, na epce o tym samym tytule. Chłop co to wpitolił na metalarea (skąd ściągnąłem ten materiał, pozwoliłem sobie jedynie zmienić go na ludzki format), zarzekał się jednak, że autentyk. Pozostawię tę zagadkę do rozwiązania przez słuchaczy. Co by to nie było, myślę, że niezła perełka, zwłaszcza dla tych, którzy tak jak ja uwielbiają twórczość żabojadów.

[DOWNLOAD]