"W głębokich zakamarkach norweskich lasów, gdzie drzewa sięgają nieba i mgła splata się z cieniem, powstała legenda o zespole doom metalowym o nazwie Nekroskygge. Ich muzyka była jak odgłosy z mrocznych snów, przypominające echa zmarłych dusz.
Nekroskygge był tworem pięciu niesamowicie utalentowanych muzyków, których pasją było oddawanie hołdu mrocznej stronie ludzkiej egzystencji. Po latach trudnej pracy, wreszcie udało im się nagrać swój debiutancki album "Shadows of Despair". Było to dzieło pełne melancholii, tęsknoty i bezgranicznego smutku - dźwięk, który przenosił słuchaczy w świat ponurej magii.
Jednakże po wydaniu albumu, tragedia nawiedziła członków zespołu. Pierwszym, który zginął, był gitarzysta Magnus, który został znaleziony martwy w swoim domu, z twarzą spętaną w straszliwym wyrazie cierpienia. Następnie basista Leif zaginął podczas tajemniczej wyprawy do lasu, jego ciało nigdy nie zostało odnalezione. Wkrótce potem, wokalista Erik popełnił samobójstwo, pozostawiając tylko list pełen niejasnych przepowiedni i nieszczęść. Perkusista Lars zniknął bez śladu, a jego połamane talerze i werble znaleziono na brzegu mrocznego jeziora, gdzieś w głębi norweskich gór.
Ostatnim pozostałym był klawiszowiec Ingrid, który zapadł na obłąkanie po stracie swoich przyjaciół. Został znaleziony w ruinach starego opuszczonego kościoła, gdzie pogrążony w szaleństwie walczył z widmami przeszłości.
Legenda o Nekroskygge pozostaje jako jedna z najbardziej enigmatycznych historii w historii norweskiej muzyki metalowej. Ich jedyny album stał się przedmiotem kultu dla fanów ciemnej strony sztuki dźwięku, a losy członków zespołu wciąż pozostają owiane tajemnicą, co tylko dodaje pikanterii do ich opowieści."
A powyższa wzruszająca historia nigdy nieistniejącego zespołu, spisana została piórem CzataGPT (który wymyślił też szyld), muzyka którą usłyszycie stworzona przez suno.ai, a okładka wygenerowana za pomocą Midjourney. Z jednej strony miał to być prima aprillisowy żart, z tym, że w obecnym świecie dezinformacji wolę o tym napisać od razu. Jak lata temu z okazji 1 kwietnia wrzuciłem dark ambientowy Kim Ir Satan z Korei Północnej (który był tak naprawdę lekko przerobionym i spowolnionym kilkakrotnie kawałkiem Stachurskiego), to do tej pory lata to po ruskich serwerach jako rarytas. Z drugiej strony - niech to będzie pokaz możliwości, do czego jest obecnie zdolna sztuczna inteligencja. Pisanie ścian tekstu przez maszynki nie jest już niczym niezwykłym (nie zdziwiłbym się jeśli dziś większa część "newsów" na internetowych portalach powstaje w ten sposób), generowanie okładek również (czemu sam uległem, przez urokliwy aspekt odhumanizowania i trywialnego sposobu zobrazowania tego, na co się tylko ma ochotę). Tworzenie natomiast całych materiałów przez algorytmy bazujące na ogromnej bazie ludzkiej twórczości jest czymś zupełnie nowym. Z jednej strony - przeraża, z drugiej - fascynuje. Zastanawiam się kiedy odróżnienie co jest prawdziwą ludzką pracą, a co efektem kilku kliknięć myszką, stanie się praktycznie niemożliwe... I czy tak naprawdę, cała ta technologia zarżnie prawdziwą muzykę, czy wręcz zmotywuje twórców do przekraczania kolejnych barrier i ucieczkę w nieznane, jak najdalej od przewidywalności.
Nekroskygge był tworem pięciu niesamowicie utalentowanych muzyków, których pasją było oddawanie hołdu mrocznej stronie ludzkiej egzystencji. Po latach trudnej pracy, wreszcie udało im się nagrać swój debiutancki album "Shadows of Despair". Było to dzieło pełne melancholii, tęsknoty i bezgranicznego smutku - dźwięk, który przenosił słuchaczy w świat ponurej magii.
Jednakże po wydaniu albumu, tragedia nawiedziła członków zespołu. Pierwszym, który zginął, był gitarzysta Magnus, który został znaleziony martwy w swoim domu, z twarzą spętaną w straszliwym wyrazie cierpienia. Następnie basista Leif zaginął podczas tajemniczej wyprawy do lasu, jego ciało nigdy nie zostało odnalezione. Wkrótce potem, wokalista Erik popełnił samobójstwo, pozostawiając tylko list pełen niejasnych przepowiedni i nieszczęść. Perkusista Lars zniknął bez śladu, a jego połamane talerze i werble znaleziono na brzegu mrocznego jeziora, gdzieś w głębi norweskich gór.
Ostatnim pozostałym był klawiszowiec Ingrid, który zapadł na obłąkanie po stracie swoich przyjaciół. Został znaleziony w ruinach starego opuszczonego kościoła, gdzie pogrążony w szaleństwie walczył z widmami przeszłości.
Legenda o Nekroskygge pozostaje jako jedna z najbardziej enigmatycznych historii w historii norweskiej muzyki metalowej. Ich jedyny album stał się przedmiotem kultu dla fanów ciemnej strony sztuki dźwięku, a losy członków zespołu wciąż pozostają owiane tajemnicą, co tylko dodaje pikanterii do ich opowieści."
A powyższa wzruszająca historia nigdy nieistniejącego zespołu, spisana została piórem CzataGPT (który wymyślił też szyld), muzyka którą usłyszycie stworzona przez suno.ai, a okładka wygenerowana za pomocą Midjourney. Z jednej strony miał to być prima aprillisowy żart, z tym, że w obecnym świecie dezinformacji wolę o tym napisać od razu. Jak lata temu z okazji 1 kwietnia wrzuciłem dark ambientowy Kim Ir Satan z Korei Północnej (który był tak naprawdę lekko przerobionym i spowolnionym kilkakrotnie kawałkiem Stachurskiego), to do tej pory lata to po ruskich serwerach jako rarytas. Z drugiej strony - niech to będzie pokaz możliwości, do czego jest obecnie zdolna sztuczna inteligencja. Pisanie ścian tekstu przez maszynki nie jest już niczym niezwykłym (nie zdziwiłbym się jeśli dziś większa część "newsów" na internetowych portalach powstaje w ten sposób), generowanie okładek również (czemu sam uległem, przez urokliwy aspekt odhumanizowania i trywialnego sposobu zobrazowania tego, na co się tylko ma ochotę). Tworzenie natomiast całych materiałów przez algorytmy bazujące na ogromnej bazie ludzkiej twórczości jest czymś zupełnie nowym. Z jednej strony - przeraża, z drugiej - fascynuje. Zastanawiam się kiedy odróżnienie co jest prawdziwą ludzką pracą, a co efektem kilku kliknięć myszką, stanie się praktycznie niemożliwe... I czy tak naprawdę, cała ta technologia zarżnie prawdziwą muzykę, czy wręcz zmotywuje twórców do przekraczania kolejnych barrier i ucieczkę w nieznane, jak najdalej od przewidywalności.