środa, 8 marca 2017

Luźne przemyślenia o autohipnozie i potędze podświadomości

Pod wpływem pewnego impulsu, jakim okazał się być mój dzisiejszy lucid dream, wyjątkowo zamiast muzyki, postanowiłem umieścić trochę ciekawego materiału dotyczącego tematu podświadomości i próby okiełznania jej za pośrednictwem autohipnozy. No a przy okazji podzielić się własnymi przemyśleniami na ten temat. Zastanawiałem się czy warto umieszczać te nagrania w miejscu takim jak ten blog, z racji że nie chciałbym w żaden sposób zaszkodzić twórcy. Dla przedstawicieli kościoła katolickiego nawet joga, medytacja czy oneironautyka to narzędzia diabła (co oczywiście jest kompletną bzdurą, nawet jeśli postać diabła traktować jako metaforę). Liczę jednak na wrodzoną inteligencję czytelników, oraz na to że wszelkiej maści oszołomy z frondy tu nie zaglądają. Swego czasu zdarzało mi się tu zresztą wrzucać rzeczy niezwiązane z muzyką metalową, jak chociażby pamiętne i rewelacyjne audycje Tomasza Beksińskiego, zatem i tym razem uczynię wyjątek.
Nim przejdziemy do samych nagrań, pozwolę sobie naskrobać trochę teorii...
Zacznijmy może od samej podświadomości. Nie mam przed nosem żadnej książki o psychologii, ciężko mi też powołać się na konkretne źródła, bo już nie pamiętam co i gdzie czytałem. Będzie zatem ogólnikowo, "swoimi słowami" i być może z drobnymi przeinaczeniami. W końcu nie ma to być żadne kompendium wiedzy, a jedynie ogólnikowe nakreślenie tematu. Zainteresowanych odsyłam do fachowej literatury.
Samą świadomość i podświadomość porównuję sobie czasem z pracą mięśni w ciele człowieka. Przy czym podświadomość reprezentują mięśnie gładkie - jak na przykład serce. Ich praca warunkowana jest naszym funkcjonowaniem, jednak w przeciwieństwie do mięśni szkieletowych działają niezależnie od naszej woli. Na podświadomość składają się wszelkie działania "mechaniczne", ale również niewidoczne bariery i lęki. Coś czego nie dostrzegamy i pozornie nie mamy na to wpływu. Jest trochę jak sufler szepczący do ucha świadomości jakie decyzje podejmować (czasem zastanawiam się czy w ogóle istnieje w tym wszystkim jakaś "wolna wola", ale to już temat na inny i bardziej przygnębiający "felieton"). Jest też (przynajmniej w moim przypadku) złośliwym głosem, kwestionującym wszelkie moje poczynania, w nieskończoność podając te same wadliwe argumenty, które na poziomie świadomym jestem w stanie odeprzeć, jednak wciąż powracają w lekko zmienionej formie, powodując wieczny psychiczny dyskomfort i wątpliwości. Nie mniej jednak, nie będę tu eksponował swoich słabości, bo nie w tym rzecz. Istotne jest to, że to kim jesteśmy, jak działamy i jakie decyzje podejmujemy, to kwestia podświadomości. To jak jest ukształtowana definiuje naszą istotę. To wiedza znana od lat, wiedza którą ci sprytniejsi wykorzystują przeciwko nam. Przykłady?
Wielu z was, którzy odwiedza tę stronę, to zdeklarowani ateiści, kręcący bekę z tych wszystkich, co to chodzą co niedziela do świątyń, robią sobie przysiady, pompki i inne cuda, powtarzając po piętnaście razy te same frazesy... Ale zastanawialiście się czemu to tak naprawdę służy?
To rytuały. Jak każdy rytuał, te również mają na celu wprowadzenie w trans (w tym przypadku motłoch).
Składa się na to cała mozaika: "Zdrowaś Mario, łaskiś pełna" - powtarzane dziesięciokrotnie przy woni kadzideł, to nie tylko farmazon podśmiechujek godny czy afirmacja wiary, a właśnie sposób wejścia w stan transu. Otwarcia serca i podświadomości. Nie koniecznie na przysłowiowego "Chrystusa" i stany transcendentalne, ale na pewno na słowa klechy, który z ambony powie - jak należy głosować, kogo lubić, a kogo nie, jakie należy mieć spojrzenie na pewne tematy...
Bo gdy jesteś w transie (spada twoja częstotliwość fal mózgowych, co nazywać się zwykło "stanem alfa"), jesteś podatny na sugestie. Szybciej się uczysz, szybciej przyswajasz wiedzę, ale też otwierasz swoją podświadomość, do której każdy może ci nawsadzać tyle kitu ile zechce.
Jeszcze dobitniejszym przykładem sugestii podprogowych są chociażby reklamy. Zwykle ładowane w trakcie jakiegoś interesującego filmu. Po pięciu minutach oglądania filmu, który was zaabsorbował, jesteście już w stanie lekkiej hipnozy. Można wam ładować w głowę rzeczy, których na poziomie świadomym nawet nie zapamiętacie. Ale jak zobaczycie dajmy na to tę pyszną, pomarańczową fantę na półce w supermarkecie, to podświadomość się o nią upomni... Zdaję sobie oczywiście sprawę, że dla wielu z was to są truizmy i oczywistości, być może nie każdy dostrzega jednak skalę tego zjawiska. Podrzucam wam jednak klucz umożliwiającego zdjęcie kajdan mentalnych. Chociaż w sumie co ja gadam... Nie daję go wam. Przecież sam go nie mam. Ja tylko podejrzewam że gdzieś tam jest i od wielu lat sam usiłuję go znaleźć.
Nie dam wam zatem klucza, ale dam wam brudny, zakurzony strzępek mapy, który być może pozwoli wam go kiedyś odnaleźć. Jest nim wiedza. Coś co tak silnie stara się zniszczyć zarówno kościół jak i rząd. Vide reformy edukacji zabijające wolne i abstrakcyjne myślenie - to ma miejsce już od lat, ale ostatnio przeszło już wszelkie granice haniebności. Matematyka może się niektórym wydawać niepotrzebna (zwłaszcza tym, co aspirują na sprzątanie podłóg), jednak oprócz uczenia myślenia abstrakcyjnego, rozwija także zdolność łączenia faktów. Na ten temat mógłbym się dość solidnie rozpisać, ale nie o tym być miało.
Bezpośrednie oddziaływanie na podświadomość to coś, co uskutecznia każdy kto zajmuje się manipulacją masami - polityk, handlowiec, ksiądz... Uważam, że powinniśmy nauczyć się tego samego. Przy czym nie mam na myśli nawet oddziaływania na innych, a oddziaływanie na samego siebie. Dlaczego Kościół utożsamia medytację czy oneironautykę z herezją czy wręcz satanizmem? Ponieważ wie, że to prawdopodobnie droga wiodąca do wolności. A po co im wolny tłum? Katarzy sugerowali że cała ta kościelna hałastra nie jest nikomu potrzebna do kontaktów z Bogiem i wiadomo jak skończyli. A jak ktoś nie wie, to wspomnę tylko, że słynne "palenie czarownic" to na prawdę małe piwo przy zbrodniach jakich kościół dopuścił się wobec gnostyków.
Znów odbiegam od tematu.
Pozwoliłem sobie umieścić kilka darmowych nagrań, pochodzących pierwotnie z serwisu autohipnoza.pl. Nie wiem na ile te nagrania okażą się komuś pomocne, ale na mnie działają dość relaksująco i pozytywnie. Niektóre ułatwiają mi również indukcję świadomego snu (temat na kolejny "felieton"), więc miłośników oneironautyki także powinno zainteresować. Zaznaczam też, że mój światopogląd i spojrzenia (chociażby na temat KK) są jedynie moimi osobistymi spostrzeżeniami. Autohipnozą może zajmować i interesować się każdy, bez względu na przekonania czy religię, bo w przeciwieństwie do rozmaitych "mrocznych" idei jakie zdarzało mi się tu swego czasu propagować, nie jest to żaden zakazany owoc, ani igranie z ogniem.
Drugim materiałem jaki umieszczam, jest bardzo ciekawy i inspirujący wywiad dotyczący m.in tematu podświadomości, o którym sobie przypomniałem w trakcie pisania tego tekstu.



[DOWNLOAD]
Nagrań należy słuchać w ciszy i skupieniu, na słuchawkach.




Jeśli ktoś chce się podzielić swoimi przemyśleniami i doświadczeniami, lub posiada inne ciekawe nagrania tego typu, zapraszam do komentarzy. Jeżeli kogoś zainteresowały moje wypociny, być może w przyszłości napiszę o swoich doświadczeniach z oneironautyką.

1 komentarz:

  1. Bardzo ciekawy wpis. Chętnie przeczytam więcej, gdy się pojawi na stronie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń