sobota, 13 czerwca 2009

Hypothermia [Swe] - Gråtoner [2008]




















Miłośnicy progresywnego grania, technicznych zagrywek i 15 minutowych, skomplikowanych solówek powinni zaprzestać czytania w tym miejscu i iść na kebaba. Mamy do czynienia bowiem z materiałem, w którym na 40 minut muzyki przypadają aż dwa riffy! Myślałem że stworzenie muzyki bardziej monotonnej od sraczki serwowanej przez Nocturnal Depression (no dobra, cztery pory roku były niezłe) graniczy z cudem, jednak nie doceniłem Kima Carlsona, który to człowiek stoi właśnie za Hypothermią. Jest w tym wszystkim tylko jedno małe ale... czemu ten materiał tak kurewsko mi sie podoba i od wielu miesięcy ciągle gości w moich głośnikach? Pomimo bezsprzecznego prostactwa i minimalizmu, klimat zawarty na tym materiale niszczy wszystko i wszystkich! Riff wchodzący na samym początku płyty po prostu zabija swoją magią. Kolejną bardzo mocną stronę są wokale, ale ci którzy kojarzą Lifelover bądź Life Is Pain wiedzą why.
Generalnie Hypothermia jest mocno przereklamowana jak dla mnie, jednak Gratoner oraz split z Aska uważam za gigantyczne materiały. Kto lubi takie smutne rzeczy, powinien pochować wszelakie ostre narzędzia i posłuchać.
Obydwa kawałki zawarte na krążku, to ta sama kompozycja, z tym że utwór z numerem dwa pochodzi z próby. Do paczki dodatkowo dorzuciłem tłumaczenie Gratoner na język polski.

1.Gråtoner
2.Gråtoner [rehearsal]

[DOWNLOAD]

1 komentarz: