poniedziałek, 18 stycznia 2010
Deathrow [Ita] - Gateways to Oblivion [2008]
Z powodu dziwnej, nieprzyjaznej melancholii i nostalgii jaka ostatnio uczepiła się mnie niczym rzep do psiej dupy i prawdopodobnie doprowadzi mą osobę do grobu, lub przynajmniej zagłębienia w alkoholizmie, postanowiłem odświeżyć sobie co lepsze albumy z nurtu "DS"BM. Drugi album włoskiego Deathrow jest dość świeżą rzeczą, jednak mimo iż nie zwykłem umieszczać tutaj nowości wydawniczych, zrobię wyjątek bo przypuszczam że i tak nie zbyt wiele osób kojarzy owy jednoosobowy projekt niejakiego Gionaty Potentiego (nie mylić ofkoz z niemieckim Deathrow). Pierwsza myśl jaka nasuwa się w trakcie słuchania płyty: Silencer. Wokale może nie są aż tak obsesyjne, jak stękanie Nattramna wydalającego swego bolesnego, mentalnego kloca, jednak niosą spory ładunek emocjonalny w skład którego wchodzą takie przyprawy jak mizantrop potasu, nienawistian sodu i dwuchujozan apatii. Muzycznie również mnóstwo spoko. Nie uświadczymy tu wesołego, rozrywkowego grania, jednak zarazem nie jest to smutne pierdzenie na dwóch strunach o brzmieniu brutalnie gwałconej komarzycy. Innymi słowy - brzmienie i muzyka wysoce przyzwoite. Na uwagę zasługuje także zajebiste outro, które pomimo swego minimalizmu i prostoty potrafi zrobić niezłe kuku każdej jednostce zwichrowanej psychicznie (bądź zwichrować niezwichrowaną).
A zresztą kurwa - popatrzcie na okładkę! Rewelacyjnie odzwierciedla zawarty na tej płycie nastrój beznadziei i odrazy oraz posmak inhalacji wonią stęchlizny.
Mój faworyt na płycie: "The Seed of Solitude". Kojarzy mi się nieodparcie z morzem. No ale dobra, dobra, bo się kurwa rozpisałem - a to przeca blog muzyczny, a nie kontener na sentymenty i tym podobne rzygowiny, toteż kończę już to biadolenie i zniechęcam do posłuchania.
1.A LIFELESS TOMORROW
2.HATRED
3.THE SEED OF SOLITUDE
4.GREY EYES
5.LUCI ED OMBRE
[DOWNLOAD]
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz