Link dostałem od kogoś na GG, wraz z takową rekomendacją:
"The Descent of the Sun pochodzi z Argentyny, stylistycznie określony jest jako Depressive Black Metal. Odczucia słuchowe przywodzą na myśl atmosferę przywiezienia zwłok do prosektorium po kilkumiesięcznym okresie bytowania w ziemi, czyli jedną wielką cuchnącą breje z której wypełzło stado chrząszczy, które potraktowane środkiem do odkażania zaczynają wypierdalać ze stołu sekcyjnego wydając dźwiek efektu i przesteru gitarowego. Perkusja w różnych tempach zależna chyba od szybkości zadeptywania nekrofagów na podłodze . Nie wiadomo tylko czy robactwo zostanie zapakowanie w worki i oddanie do zakładu utylizacyjnego. Hehe. Wokal typowy do tego gatunku. Muza polecana dla techników sekcyjnych, tanatopraktorów i wszystkich zainteresowanych tematyką śmierci."
Ogólnie nawet fajne. Przynajmniej nie ma zapłakanej, wybiedzonej, symulującej samookaleczenie cioty na okładce, co bardzo często widzę na tych "depresyjnych" płytach z egzotycznych zakątków świata. Ludzie się już totalnie pogubili - black metal jako katalizator negatywizmu nadaje się doskonale, ale nie jako forma mentalnego ekshibicjonizmu i prób wzbudzania w kimś litości i współczucia, a wertując te wszystkie blogi ze smutną muzyką oczopląsu można dostać od żałosnych tytułów i okładek. Mistrzami w tej dziedzinie jest chyba zespół Happy Days. Piekarnik z napisem "suicide" na którejś z okładek wyjebał mnie z butów. Podobnie jak pan z zespołu Drown in Solitude, który stworzył nowy gatunek - "elephant black metal". Kto słyszał jego wokalizy, ten wie o czym mówię... Czekam tylko na zespół black metalowy o nazwie Przepraszam z epką "Przytul Mnie Proszę"...
A wracając do The Descent of Sun - podoba mi się. Dość urokliwe, chaotyczne, proste i monotonne, ale na przyjemny sposób granie. Takich zespołów wciąż lubię posłuchać w ponure wieczory. Polecam tym, których nie nudzi muzyka tworów pokroju Hypothermii.
1.THINGS HAPPEN
2.THE SUN NEVER WILL IN THIS WAY
3.WITHER SKIN IN THE NIGHT FOG
[DOWNLOAD]