środa, 20 kwietnia 2011
Schemacik edukacyjny
Znalazłem taki ładny schemacik przedstawiający dochód poszczególnych ludzików od sprzedanej płyty. Postanowiłem to tutaj umieścić, z dedykacją dla miszczów którzy uważają że zespoły pokroju Darkthrone czy Burzum (czyt. metalowe, nie grające koncertów) żyją jak lordy w kryształowych pałacach, bo choć ciężko w to uwierzyć wciąż spotykam młodziaków, którzy dochód kapel obliczają na zasadzie NAKŁAD x CENA PŁYTY. Oczywiście owa rycinka tyczy się już bardziej sprawdzonych marek, a nie podziemnych kapelek wydających krążki w malutkich labelach bądź na własną rękę, warto jednak mieć na uwadze jak sprawa wygląda, przy psioczeniu "czemu płyta kosztuje aż tyle". Pomijam już kwestie marży w przypadku gdy określony album nabywany jest za pomocą undergroundowego distro jakim jest Empik bądź pochodne.
Ot, taki pościk, dla odmiany, co by was co nieco tknęło w trakcie ściągania (albo raczej udostępniania w sieci) albumu na miesiąc przed premierą.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Właśnie dlatego Varg wiedział co robił, chcąc wydać już DSEV przez swoją wytwórnię. Swoją drogą wydaje mi się ten schemat nieco naciągany - gdyż, jak mniemam, w grę wchodzą pertraktacje z wydawcą. Dostanę taki procent, albo idę gdzie indziej.
OdpowiedzUsuńNie no, fakt - schemat jest mocno naciągnięty (zresztą ukazuje raczej przypadek typowo komercyjnego albumu). Poza tym wydaje mi się że jest to przyrost brutto, gdyż wytwórnia sporo rozmaitych kosztów ponosi, więc nie sądzę aby na czysto procentowo ich zyski wynosiły aż tyle, ale będąc szczerym to aż tak bardzo się nie znam.
OdpowiedzUsuńSpodobał mi się jednak ten obrazek, ponieważ wciąż spotykam osoby które myślą że na samym wydawaniu płyt łatwo się można dorobić, he he.
Moim zdaniem to raczej zniechęci ludzi do kupowania muzyki na korzyść ściągania pirackiego, zgodnie z rozumowaniem (któremu nie można odmówić pewnej racji), że co z tego że kupisz płytę, skoro i tak nachapie się wytwórnia, a artysta ma z tego grosze.
OdpowiedzUsuńWytwórnia musi zarabiać, aby stać ją było na dalszą działalność. Wszak ona zapewnia promocję zespołom. Rozpatrując wytwórnie wydające podziemną muzykę metalową, to raczej o jakimkolwiek nachapaniu nie może być mowy. Inaczej sprawa się ma w przypadku jakichś Century Media czy innych Nuclear Blastów, ale płyty znaczone tymi logami rzadko kupuję - niech robią to inni, ja wolę się skoncentrować na mniej znanych kapelach. BDP czy wiele innych niewielkich labeli dla przykładu sprzedaje płyty po 6 złotych, czyli praktycznie rzecz biorą po kosztach produkcji (a niekiedy pewnie nawet sami dokładają do tego przedsięwzięcia). Stąd też jak zaznaczyłem w poście tyczy się to wszystko tylko bardziej "markowych" produkcji.
OdpowiedzUsuńNie wolno patrzeć w sposób: "jaka zła ta wytwórnia że najwięcej kasy bierze", bo przecież oni głównie ponoszą koszta na tym wszystkim. Zespół robi swoje, dostaje część swojego nakładu (bądź w przypadku mainstreamu jakiś tam odsetek od potencjalnego zysku) i cześć.
Jeśli wierzyć temu, co napisano na schemacie - "the *profit* pie" - chodzi o zysk danego podmiotu zaangażowanego w wydanie płyty, więc zapewne odliczono koszty własne wytwórni w jej przytłaczającym kawałku. Ale zasadniczo tak jest ze wszystkim co kupujemy - od chleba, poprzez komputer a na mieszkaniu skończywszy. Widziałem analogiczne schematy dotyczące rozmaitych produktów i zawsze najwięcej pieniędzy zgarnia pośrednik, który najmniej wkłada w to wysiłku. Kapitalizm, panie.
OdpowiedzUsuńCo do podziemia to wiadomo, że jest inaczej.